Testowanie każdej nowej kawiarni zaczynam od zamówienia szarlotki, najlepiej na ciepło z kulką lodów. Tym razem postanowiłam przetestować nowy przepis. Szarlotka okazała się cudownie pachnąca, niezbyt słodka i lekko kwaskowa. Doskonale nadaje się do serwowania na ciepło. Jednak w przyszłości pominęłabym płatki, uważam, że nie wniosły do ciasta niczego nowego. Użyłam też kilograma jabłek, choć podane w przepisie półtora wcale nie jest przesadą.
I jeszcze zasłyszany dialog z warzywniaka. Mama pyta trzyletniego synka: czy kupić Ci jabłko? na to chłopiec: nie chcę, bo lubię tylko obrane 🙂
Składniki:
- 40 dag mąki pszennej
- 1 kostka margaryny do pieczenia
- 4 jajka
- 1 1/2 kg jabłek antonówek
- 1 łyżeczka cynamonu
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szkl. płatków (użyłam pełnoziarnistych z otrębami pszennymi)
- 1/2 szkl. cukru + cukier puder do posypania ciasta
Wykonanie:
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i posiekać z margaryną. Jajka utrzeć z cukrem na pulchną masę. Połączyć składniki i zagnieść ciasto. Połowę ciasta zamrozić, drugą połową wyłożyć foremkę. Spód ciasta podpiec na złoty kolor (15-20 minut) w piekarniku rozgrzanym do 180ºC. Jabłka obrać i zetrzeć na tarce z dużymi oczkami, wymieszać z cynamonem. Wyjęte z piekarnika ciasto posypać warstwą lekko rozdrobnionych płatków (najlepiej włożyć do worka i "potraktować" wałkiem), rozłożyć starte jabłka, a następnie na wierzch zetrzeć zamrożone ciasto. Zamiast starcia ciasta pokusiłam się o wycięcie foremką małych listków, nadających ciastu jesiennego image’u 😉 Piec ok. 1/2 godziny. Upieczone ciasto można posypać cukrem pudrem.
Piekąc kolejny raz tę szarlotkę, posmaruję wierzch ciasta białkiem jajka.
Przepis bierze udział w akcji:
Mniam,
lubię takie sielskie szarlotki:)